Harry
1
Włóczyłaś sie późną, zimną nocą po Holmes Chapel. Rozmyślając nad popełnioną ucieczką od rodziny i rodzinnego miasta. Błąkałaś sie po mokrych ulicach, patrząc jak zamykano już wszystkie sklepy.
Spostrzegłaś sie, że od dłuższego czasu, jeździ motocyklami wokół ciebie banda ogromnych, wytatułowanych mężczyzn. Przestraszyłaś sie i przyśpieszyłaś swoje kroki niespokojnie patrząc za siebie. Oni tak że przyśpieszyli wydając ze swoich rur spalinowych głośne odgłosy. Zaczęłaś biec, uciekać gdziekolwiek nogi cie poniosą. Jechali za tobą, nie potrafiłaś ich zgubić. W końcu otoczyli cie i dopadli. W ślepej, ciemnej uliczce około 10 mężczyzn zaczęło Ciebie dotykać. Odpychałaś ich. Nagle jeden z największych uderzył Cie i upadłaś na ziemie z krwią na policzku. Nic nie widziałaś, czułaś tylko jak twoje ciało jest teraz jednym wielkim bólem a z twoich ust leje się ciemno bordowa krew. W końcu ciężki donośny głos oznajmił "zrób to." I nagle wszyscy cofnęli się do tyłu zostawiając przed sobą jednego, z czerwoną bandaną na czole, lokowanymi włosami z tyłu i ciemnymi nerdami na nosie. Z kształtu wyglądał na młodzieńca. Patrzyłaś na niego z błaganiem i niewinnością, starając schować swoją twarz w rękach.
- Nie, nie moge, nie potrafie. - powiedział głos pierwszego.
Nikt przez chwile sie nie odezwał. Nagle ktoś z tyłu przybliżył sie do Ciebie. Zamknęłaś oczy, usłyszałaś trzask i ból na w twojej głowie. A po tem usłyszałaś tylko te słowa:
- No to ułatwimy Ci sprawe..
Ocknęłaś sie jakoś w połowie nocy, przez głośny pisk opon, trzaskiem drzwi i krzyczeniem jakieś kobiety.
Leżałaś po środku ulicy, powoli otworzyłaś oczy. Nad sobą widziałaś jakąś kobiete która coś mówiła, lecz ty patrzyłaś na jej twarz a nic nie słyszałaś. Zamknęłaś oczy jeszcze raz i wtedy usłyszałaś:
- Dziecino! Co ty tu robisz?! Co ci jest?! ...
Kobieta pomogła Ci wstać, wzięła Cię za ręke i zaprowadziła do samochodu.
Nie zawiozła Cie do szpitala, ani na policje. Nie chciała kłopotów. Zabrała Cie do swojego domu, zdjęła podarte ciuchy, opatrzyła i zabandażowała rany. Wtedy do domu przyszła jej nastoletnia córka. Jak było widać była zszokowana i ździwiona. Przedstawiły Ci się. Kobieta zwała sie Anne, a nastolatka Gemma. Anne poprosiła Cię byś opowiedziała co sie stało. Powiedziałaś wszystko co pamiętałaś. Wspomniałaś też o tym młodym mężczyźnie. Gemma zaniepokoiła sie i poszła do swojego pokoju z wymówką że jest zmęczona po imprezie. Kobieta zabrała Cię do pokoju jej syna, którego od paru dni nie ma w domu. Powlekła nową pościel i odziała w nowe rzeczy. Zauważyła że krwawisz, odrazu domyśliła się gwałtu.
Po godzinie wyszłaś z łazienki i położyłaś sie w łóżku syna Anne.
Było już południe, usłyszałaś krzyki dochodzące z dołu " co ta dziewczyna tu robi!? " i zobaczyłaś na rozszerz otwarte drzwi tego pokoju. Zeszłaś powoli na dół chcąc wyjaśnić wszystko. Zobaczyłaś młodzieńca, który mocno uderzał w lade.
- Oo. Dzień dobry, dobrze że jesteś. - powiedziała kobieta stojąc obok chłopaka. - To jest mój syn, Harry.
Spojrzałaś na niego nic nie mówiąc, w jego oczach i zachowaniu dostrzegłaś gniew i złą noc.
- Dziś w nocy, znalazłam ją pobitą na środku ulicy. - Powiedziała kobieta do syna.
- Tak wiem. - Powiedział obojętnie.
- Wiesz? Skąd? - zapytała.
Harry zdziwił sie pytaniem i szybko coś bełkotem powiedział:
- Yyy.. Znaczy.. nie. Widziałem kogoś na ulicy gdy jechałem autobusem. Zresztą, nie ważne. Ide do pokoju.
Anne zapytała jak sie czujesz i podała Ci kawe zbożową. Była bardzo zaniepokojona gwałtem.
Po południu zabrała Cię do swojego przyjaciela Greg'a, prywatnego lekarza. Potwierdził gwałt, oraz długo rozmawiał z Panią Cox. Kobieta miała poważny wyraz twarzy. Bez żadnego słowa wsiadłyście do samochodu. Już Anne miała ruszać, lecz w jej okno zapukał Greg, podając jej dokumenty. Na ręku miał tatuaż, który prawdopodobnie już kiedyś widziałaś. ..
Włóczyłaś sie późną, zimną nocą po Holmes Chapel. Rozmyślając nad popełnioną ucieczką od rodziny i rodzinnego miasta. Błąkałaś sie po mokrych ulicach, patrząc jak zamykano już wszystkie sklepy.
Spostrzegłaś sie, że od dłuższego czasu, jeździ motocyklami wokół ciebie banda ogromnych, wytatułowanych mężczyzn. Przestraszyłaś sie i przyśpieszyłaś swoje kroki niespokojnie patrząc za siebie. Oni tak że przyśpieszyli wydając ze swoich rur spalinowych głośne odgłosy. Zaczęłaś biec, uciekać gdziekolwiek nogi cie poniosą. Jechali za tobą, nie potrafiłaś ich zgubić. W końcu otoczyli cie i dopadli. W ślepej, ciemnej uliczce około 10 mężczyzn zaczęło Ciebie dotykać. Odpychałaś ich. Nagle jeden z największych uderzył Cie i upadłaś na ziemie z krwią na policzku. Nic nie widziałaś, czułaś tylko jak twoje ciało jest teraz jednym wielkim bólem a z twoich ust leje się ciemno bordowa krew. W końcu ciężki donośny głos oznajmił "zrób to." I nagle wszyscy cofnęli się do tyłu zostawiając przed sobą jednego, z czerwoną bandaną na czole, lokowanymi włosami z tyłu i ciemnymi nerdami na nosie. Z kształtu wyglądał na młodzieńca. Patrzyłaś na niego z błaganiem i niewinnością, starając schować swoją twarz w rękach.
- Nie, nie moge, nie potrafie. - powiedział głos pierwszego.
Nikt przez chwile sie nie odezwał. Nagle ktoś z tyłu przybliżył sie do Ciebie. Zamknęłaś oczy, usłyszałaś trzask i ból na w twojej głowie. A po tem usłyszałaś tylko te słowa:
- No to ułatwimy Ci sprawe..
Ocknęłaś sie jakoś w połowie nocy, przez głośny pisk opon, trzaskiem drzwi i krzyczeniem jakieś kobiety.
Leżałaś po środku ulicy, powoli otworzyłaś oczy. Nad sobą widziałaś jakąś kobiete która coś mówiła, lecz ty patrzyłaś na jej twarz a nic nie słyszałaś. Zamknęłaś oczy jeszcze raz i wtedy usłyszałaś:
- Dziecino! Co ty tu robisz?! Co ci jest?! ...
Kobieta pomogła Ci wstać, wzięła Cię za ręke i zaprowadziła do samochodu.
Nie zawiozła Cie do szpitala, ani na policje. Nie chciała kłopotów. Zabrała Cie do swojego domu, zdjęła podarte ciuchy, opatrzyła i zabandażowała rany. Wtedy do domu przyszła jej nastoletnia córka. Jak było widać była zszokowana i ździwiona. Przedstawiły Ci się. Kobieta zwała sie Anne, a nastolatka Gemma. Anne poprosiła Cię byś opowiedziała co sie stało. Powiedziałaś wszystko co pamiętałaś. Wspomniałaś też o tym młodym mężczyźnie. Gemma zaniepokoiła sie i poszła do swojego pokoju z wymówką że jest zmęczona po imprezie. Kobieta zabrała Cię do pokoju jej syna, którego od paru dni nie ma w domu. Powlekła nową pościel i odziała w nowe rzeczy. Zauważyła że krwawisz, odrazu domyśliła się gwałtu.
Po godzinie wyszłaś z łazienki i położyłaś sie w łóżku syna Anne.
Było już południe, usłyszałaś krzyki dochodzące z dołu " co ta dziewczyna tu robi!? " i zobaczyłaś na rozszerz otwarte drzwi tego pokoju. Zeszłaś powoli na dół chcąc wyjaśnić wszystko. Zobaczyłaś młodzieńca, który mocno uderzał w lade.
- Oo. Dzień dobry, dobrze że jesteś. - powiedziała kobieta stojąc obok chłopaka. - To jest mój syn, Harry.
Spojrzałaś na niego nic nie mówiąc, w jego oczach i zachowaniu dostrzegłaś gniew i złą noc.
- Dziś w nocy, znalazłam ją pobitą na środku ulicy. - Powiedziała kobieta do syna.
- Tak wiem. - Powiedział obojętnie.
- Wiesz? Skąd? - zapytała.
Harry zdziwił sie pytaniem i szybko coś bełkotem powiedział:
- Yyy.. Znaczy.. nie. Widziałem kogoś na ulicy gdy jechałem autobusem. Zresztą, nie ważne. Ide do pokoju.
Anne zapytała jak sie czujesz i podała Ci kawe zbożową. Była bardzo zaniepokojona gwałtem.
Po południu zabrała Cię do swojego przyjaciela Greg'a, prywatnego lekarza. Potwierdził gwałt, oraz długo rozmawiał z Panią Cox. Kobieta miała poważny wyraz twarzy. Bez żadnego słowa wsiadłyście do samochodu. Już Anne miała ruszać, lecz w jej okno zapukał Greg, podając jej dokumenty. Na ręku miał tatuaż, który prawdopodobnie już kiedyś widziałaś. ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz