HARRY
3.
Nie chętnie przeszłaś przez salon do łazienki. Całe towarzystwo patrzyło sie na Ciebie z grozą i podstępnym uśmiechem.
***********
Ochlapałaś twarz zimną wodą, patrzyłaś chwile w lustro, zdjęłaś bandaż z głowy i spojrzałaś na gojące się rany na części ciemieniowej. Przemyłaś rozciętą skórę wodą. Wyszłaś z łazienki i by ominąć nie przyjazną atmosfere, drugimi tylnymi schodami weszłaś na piętro i zamknęłaś sie w swoim pokoju.
Dwa tygodnie później:
Nieprzyjemna atmosfera w tym domu wciąż panuje. Jeszcze do tej pory nie odzywałaś się z dziećmi Pani Cox. Poznałaś już lepiej miasto i zaczęłaś wychodzić w pobliskie strony miasta.
Wróciłaś do domu z silnym bólem brzucha. W domu był tylko Harry, bez słowa od razu poszłaś na piętro i skulona położyłaś sie na swojej koralowej sofie.
Leżałaś spokojnienie i bez ruchu. Patrzyłaś w biały sufit i unoszące sie firanki. Usłyszałaś kroki, ktoś przystanął przy twoich drzwiach i lekko zapukał. Zza drzwi wychylił sie Harry.
- Jak sie czujesz? - zapytał.
Zamurowało Cie gdy usłyszałaś to pytanie, pierwszy raz od kiedy tu jesteś on odezwał sie do Ciebie.
- Yy.. w pożądku. - odpowiedziałaś.
Hazz usiadł na skraju sofy, dziś wyglądał i zachowywał sie całkiem inaczej. Jego zielone oczy były szklane, oddech szybki a twarz blada jak by zobaczył ducha. Złapał twoją ręke zimnym uściskiem. Wydawał sie być zdenerwowanym, jak by o czymś chciał Cie poinformować.
Nagle ktoś mocno zaczął uderzać w drzwi. Hazza wyjrzał przez okno i szybko zbiegł na dół. Poczekałaś aż zatrzaśnie drzwi i sama podeszłaś do okna. Przed domem stał umięśniony chłopak Gemmy oraz doktor u którego sie badałaś. Wyglądali na złych, Mord był bardzo agresywny cały czas szturchał Harry'ego. Doktor zagroził coś jemu tykając go palcem o ramie i odeszli.
W końcu przypomniało Ci sie coś, tatuaż tego mężczyzny był identyczny jak tamtej nocy u jednego z mężczyzn którzy cie dotykali. Ten obraz utkwił w twojej pamięci.
Zaczęłaś mieć podejrzenia, pokręciłaś sie chwile po pokoju i zanim Harry wrócił do domu usiadłaś na sofie. Już nie wrócił do Ciebie.
Zeszłaś na dół. Harry siedział załamany na ladzie i popijał Whiskey.
- Chcesz troche? - zapytał wysuwając w twoją strone szklanke.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałaś.
- Czemu tu przyszłaś? - zapytał.
- Żeby dotrzymać Ci towarzystwa.. - powiedziałaś nie pewnie.
- Siadaj. - Zrobił Ci miejsce koło siebie.
- Coś sie stało? - zapytałaś.
Harry westchnął głęboko i chciał znów coś powiedzieć lecz w tej chwili dostał sms'a.
" Siedź Cicho!" Od swojej siostry.
- ee.. nic, nic sie nie stało. - oznajmił.
...
- Masz może ochote na gofry na poprawe humoru? - zapytałaś z uśmiechem.
Harry spojrzał na Ciebie, a zaraz na jego twarzy ukazał sie uśmiech - do roboty! - powiedział i zeszkoczył z lady.
- Znasz składniki? - zapytał.
- Oo.. Nie. - pokiwałaś przecząco głową.
Styles uśmiechnął się i wyjął z kieszeni iPhona, zaraz miał już przepis.
- Więc tak.. - mąka. - wyczytał.
- Gdzie jest mąka? - zapytałaś rozglądając sie po kuchni.
- Tam. W tej górnej szafce. - wskazał.
- Ehh.. ee.. nie mogę dosięgnąć! - podskakiwałaś by dotknąć szafki.
- Pomoge Ci. - oznajmił, złapał Cię w talii i podniósł do góry.
Znalazłaś mąke i przypadkiem wypadła Ci z rąk i poleciała porosto na głowe Hazzy.
- Oo jaa.. Harry, przepraszam!
Styles podniósł swoj kącik ust do góry, posadził Cie na ladzie, zebrał mąke z podłogi i ze śmiechem wtarł ci ją we włosy.
- Hahaha! Przestań! Harry! - rzuciłaś na niego troche mąki.
- Zaraz będziesz miała wojne! - powiedział wesoło zbierając mąke i rzucił w Ciebie.
Po chwili cała kuchnia i wy byliście biali. Biegaliście w około kuchni i bawiiście sie jak dzieci z głośnym i wesołym śmiechem. Nagle poślizgnęłaś się i upadłaś. Hazz stanął naprzeciw Ciebie i wyciągnął rękę. Spojrzałaś sie na niego uroczo. W garść zebrałaś mąke i rzuciłaś jemu w twarz. Uklęknął koło Ciebie i przetarł oczy. Wtedy jego zielobe oczy skierowały sie na Ciebie. Harry przybliżył sie do Ciebie, wysypał mąke ze swoich rąk na podłoge, uśmiechnął sie szeroko i szybko mussnął twoje białe usta. Spojrzeliście sobie głęboko w oczy. Harry nagle sie odsunął i odszedł. Z gofrów nici. Teraz trzeba było posprzątać kuchnie. Harry zamknął sie w swoim pokoju, a ty zabrałaś sie za zmiatanie i czyszczenie mebli. Zdąrzyłaś ogarnąc wszystko nim Anne z Gemmą wróciły do domu.
- Dlaczego jesteś biała? - zapytała kobieta wchodząc do swojego domu...
Nie chętnie przeszłaś przez salon do łazienki. Całe towarzystwo patrzyło sie na Ciebie z grozą i podstępnym uśmiechem.
***********
Ochlapałaś twarz zimną wodą, patrzyłaś chwile w lustro, zdjęłaś bandaż z głowy i spojrzałaś na gojące się rany na części ciemieniowej. Przemyłaś rozciętą skórę wodą. Wyszłaś z łazienki i by ominąć nie przyjazną atmosfere, drugimi tylnymi schodami weszłaś na piętro i zamknęłaś sie w swoim pokoju.
Dwa tygodnie później:
Nieprzyjemna atmosfera w tym domu wciąż panuje. Jeszcze do tej pory nie odzywałaś się z dziećmi Pani Cox. Poznałaś już lepiej miasto i zaczęłaś wychodzić w pobliskie strony miasta.
Wróciłaś do domu z silnym bólem brzucha. W domu był tylko Harry, bez słowa od razu poszłaś na piętro i skulona położyłaś sie na swojej koralowej sofie.
Leżałaś spokojnienie i bez ruchu. Patrzyłaś w biały sufit i unoszące sie firanki. Usłyszałaś kroki, ktoś przystanął przy twoich drzwiach i lekko zapukał. Zza drzwi wychylił sie Harry.
- Jak sie czujesz? - zapytał.
Zamurowało Cie gdy usłyszałaś to pytanie, pierwszy raz od kiedy tu jesteś on odezwał sie do Ciebie.
- Yy.. w pożądku. - odpowiedziałaś.
Hazz usiadł na skraju sofy, dziś wyglądał i zachowywał sie całkiem inaczej. Jego zielone oczy były szklane, oddech szybki a twarz blada jak by zobaczył ducha. Złapał twoją ręke zimnym uściskiem. Wydawał sie być zdenerwowanym, jak by o czymś chciał Cie poinformować.
Nagle ktoś mocno zaczął uderzać w drzwi. Hazza wyjrzał przez okno i szybko zbiegł na dół. Poczekałaś aż zatrzaśnie drzwi i sama podeszłaś do okna. Przed domem stał umięśniony chłopak Gemmy oraz doktor u którego sie badałaś. Wyglądali na złych, Mord był bardzo agresywny cały czas szturchał Harry'ego. Doktor zagroził coś jemu tykając go palcem o ramie i odeszli.
W końcu przypomniało Ci sie coś, tatuaż tego mężczyzny był identyczny jak tamtej nocy u jednego z mężczyzn którzy cie dotykali. Ten obraz utkwił w twojej pamięci.
Zaczęłaś mieć podejrzenia, pokręciłaś sie chwile po pokoju i zanim Harry wrócił do domu usiadłaś na sofie. Już nie wrócił do Ciebie.
Zeszłaś na dół. Harry siedział załamany na ladzie i popijał Whiskey.
- Chcesz troche? - zapytał wysuwając w twoją strone szklanke.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałaś.
- Czemu tu przyszłaś? - zapytał.
- Żeby dotrzymać Ci towarzystwa.. - powiedziałaś nie pewnie.
- Siadaj. - Zrobił Ci miejsce koło siebie.
- Coś sie stało? - zapytałaś.
Harry westchnął głęboko i chciał znów coś powiedzieć lecz w tej chwili dostał sms'a.
" Siedź Cicho!" Od swojej siostry.
- ee.. nic, nic sie nie stało. - oznajmił.
...
- Masz może ochote na gofry na poprawe humoru? - zapytałaś z uśmiechem.
Harry spojrzał na Ciebie, a zaraz na jego twarzy ukazał sie uśmiech - do roboty! - powiedział i zeszkoczył z lady.
- Znasz składniki? - zapytał.
- Oo.. Nie. - pokiwałaś przecząco głową.
Styles uśmiechnął się i wyjął z kieszeni iPhona, zaraz miał już przepis.
- Więc tak.. - mąka. - wyczytał.
- Gdzie jest mąka? - zapytałaś rozglądając sie po kuchni.
- Tam. W tej górnej szafce. - wskazał.
- Ehh.. ee.. nie mogę dosięgnąć! - podskakiwałaś by dotknąć szafki.
- Pomoge Ci. - oznajmił, złapał Cię w talii i podniósł do góry.
Znalazłaś mąke i przypadkiem wypadła Ci z rąk i poleciała porosto na głowe Hazzy.
- Oo jaa.. Harry, przepraszam!
Styles podniósł swoj kącik ust do góry, posadził Cie na ladzie, zebrał mąke z podłogi i ze śmiechem wtarł ci ją we włosy.
- Hahaha! Przestań! Harry! - rzuciłaś na niego troche mąki.
- Zaraz będziesz miała wojne! - powiedział wesoło zbierając mąke i rzucił w Ciebie.
Po chwili cała kuchnia i wy byliście biali. Biegaliście w około kuchni i bawiiście sie jak dzieci z głośnym i wesołym śmiechem. Nagle poślizgnęłaś się i upadłaś. Hazz stanął naprzeciw Ciebie i wyciągnął rękę. Spojrzałaś sie na niego uroczo. W garść zebrałaś mąke i rzuciłaś jemu w twarz. Uklęknął koło Ciebie i przetarł oczy. Wtedy jego zielobe oczy skierowały sie na Ciebie. Harry przybliżył sie do Ciebie, wysypał mąke ze swoich rąk na podłoge, uśmiechnął sie szeroko i szybko mussnął twoje białe usta. Spojrzeliście sobie głęboko w oczy. Harry nagle sie odsunął i odszedł. Z gofrów nici. Teraz trzeba było posprzątać kuchnie. Harry zamknął sie w swoim pokoju, a ty zabrałaś sie za zmiatanie i czyszczenie mebli. Zdąrzyłaś ogarnąc wszystko nim Anne z Gemmą wróciły do domu.
- Dlaczego jesteś biała? - zapytała kobieta wchodząc do swojego domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz