„Ukochał
mnie po czym Harry’ego.”
Byliśmy zdziwieni reakcją Ksawerego, no ale cóż nam pozostało? Tylko się cieszyć :)
Kilka tygodni później dowidzieliśmy się, że to będzie również chłopiec.
Ksawery zaczął nawet wymyślać już imię.
Niestety nie wszystko było takie kolorowe.
Pewnego razu chciałam kupić prezent dla mojej siostry na urodziny. Wybrałam się do banku. Stałam już w kolejce do kasy, jak nagle Pani powiedziała mi, że jesteśmy na debecie.
Serce mi stanęło. Powoli oddaliłam się od banku, usiadłam na pobliskiej ławce i ze zdenerwowania dzwoniłam do Harry’ego.
- H-h—h-harry?
- Tak? Co się stało?
Zapytał niczego nieświadomy.
- Gdzie są nasze pieniądze?
Powiedziałam całkiem spokojnie.
W słuchawce, była głucha cisza, ponownie zapytałam.
- GDZIE SĄ NASZE PIENIĄDZE
- Kotku.. bo
- Nie kotkuj mi tutaj. Żądam wyjaśnień. Zaraz wrócę do domu. Rozłączyłam się
I ruszyłam pewnym krokiem do domu.
- Gdzie Ksawery?!
Zapytałam już zdenerwowana. Podszedł do mnie Harry
- Uspokój się.
Zaczął gestykulować rękoma.
Poszłam po syna.
- A teraz Harry, proszę wyjaśnij mi…
Łzy ponownie zaczęły napływać do moich oczu, lecz żadnej nie uroniłam.
Co się do cholery dzieje. Dlaczego nie mamy nic na naszym koncie w banku?!
Rzuciłam na stół papiery świadczące o ujemnym stanie na koncie.
- Harry wytłumacz!
Ksawery tylko przyglądał się naszej ostrej wymianie zmian.
- POWIEDZ DO JASNEJ K---Y!
- Przegrałem!!
Powiedział , wręcz krzyknął po czym wstał szybko z krzesła.
- Tato, ale jak!? Odezwał się po raz pierwszy nasz syn.
- Nie chciałem nam tego zrobić. Ale to było silniejsze ode mnie!
- Hazard tak? Powiedziałam głośniejszym szeptem.
- T… westchnął niestety tak.
Usiadłam na krzesło i nie wytrzymałam łzy płynęły po moich polikach. Ksawery szybkim krokiem poszedł na górę.
- Jak mogłeś. Wyszeptałam wpatrując się w jeden punkt na stole.
- Naprawdę nie chciałem, ale mówię to było silniejsze ode mnie!
- Czego Ci do cholery brakowało?!
-Rodzine masz?! Masz!
- Dom masz?! Masz!
- Kochamy się kiedy chcesz?! Tak!
- Zarabialiśmy dotychczas tyle, że starczało nam na wszystko i jeszcze trochę?! Tak!
Więc nie pieprz tego, teraz. Bo .. bo następnej szansy nie będzie!
A teraz giń mi stąd.
Powiedziałam odwracając głowę w drugą stronę.
- Proszę bardzo! Jak sobie życzysz!
Ubrał w pośpiechu kurtkę i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Zszedł do mnie Ksawery.
- Mamo, nie smuć się, damy sobie jakoś radę ..
http://img.likely.pl/photo/large/20120615/abc-likely-pl-e7ea27f7.jpeg <-- tak wyglądał, po mimo jego wyglądu, był bardzo opiekuńczy i miał uczucia. Pomagał mi w codziennych czynnościach i wgl.
Wracając do rozmowy.
Pogładził moją rękę.
- Nie możesz się teraz denerwować, w końcu w drodze brat prawda? Uśmiechnął się kucając obok mojego krzesła.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła…
W odpowiedz zostałam obdarowana uśmiechem. Pogładziłam go po policzku.
No dobra, to teraz zrobię kolację, a Ty sobie siedź.
Zabrał moją kurtkę, i ruszył do kuchni.
- Poczekaj pomogę Ci.
Wstałam od stołu i podeszłam do blatu.
Zrobiliśmy razem sałatkę.. Harry’ego ulubioną…
W pewnym momencie zapytał mnie Ksawery..
- Gdzie jest ojciec?
- Nie wiem, gdzieś wyszedł, mam nadzieję że wróci do domu..
Przytulił mnie i powiedział
„ On bez nas nie wytrzyma” poklepałam go po plecach i nakrywaliśmy do stołu.
Przyszedł Harry. Nie odzywał się do nas.
K: Tato, to nie jest nasza wina, że zacząłeś grać…nie obrażaj się z tego powodu na nas..
spuścił wzrok na dół.
H: Przepraszam was za to wszystko… westchnął i widziałam jak szklą mu się oczy.
ja: Pójdziesz na terapię koniec kropka. Jutro zapiszę Cię i pójdziesz się leczyć.
Nic nie odpowiedział.
Następnego dnia zapisałam go do poradni leczenia uzależnień, mówili że po 2-3 tygodniach ludzie wracają do normalności. No oby to pomogło Stylesowi.
Po 2 tygodniach było widać poprawę.
Pewnego razu, poszłam z Ksawem na zakupy, chciał kupić sobie vansy, za resztą kolejną parę.. nie wyrabiałam już z tymi butami, no ale niech już je ma.
Do domu z lądowaliśmy około 18:00
Ja z lądowała, ponieważ Ksawery poszedł jeszcze do kolegi.
Od kluczyłam je, klucze położyłam na stolik, rozebrałam się i byłam w trakcie pójścia do salonu, gdy nagle usłyszałam czyjeś jęki …
Byliśmy zdziwieni reakcją Ksawerego, no ale cóż nam pozostało? Tylko się cieszyć :)
Kilka tygodni później dowidzieliśmy się, że to będzie również chłopiec.
Ksawery zaczął nawet wymyślać już imię.
Niestety nie wszystko było takie kolorowe.
Pewnego razu chciałam kupić prezent dla mojej siostry na urodziny. Wybrałam się do banku. Stałam już w kolejce do kasy, jak nagle Pani powiedziała mi, że jesteśmy na debecie.
Serce mi stanęło. Powoli oddaliłam się od banku, usiadłam na pobliskiej ławce i ze zdenerwowania dzwoniłam do Harry’ego.
- H-h—h-harry?
- Tak? Co się stało?
Zapytał niczego nieświadomy.
- Gdzie są nasze pieniądze?
Powiedziałam całkiem spokojnie.
W słuchawce, była głucha cisza, ponownie zapytałam.
- GDZIE SĄ NASZE PIENIĄDZE
- Kotku.. bo
- Nie kotkuj mi tutaj. Żądam wyjaśnień. Zaraz wrócę do domu. Rozłączyłam się
I ruszyłam pewnym krokiem do domu.
- Gdzie Ksawery?!
Zapytałam już zdenerwowana. Podszedł do mnie Harry
- Uspokój się.
Zaczął gestykulować rękoma.
Poszłam po syna.
- A teraz Harry, proszę wyjaśnij mi…
Łzy ponownie zaczęły napływać do moich oczu, lecz żadnej nie uroniłam.
Co się do cholery dzieje. Dlaczego nie mamy nic na naszym koncie w banku?!
Rzuciłam na stół papiery świadczące o ujemnym stanie na koncie.
- Harry wytłumacz!
Ksawery tylko przyglądał się naszej ostrej wymianie zmian.
- POWIEDZ DO JASNEJ K---Y!
- Przegrałem!!
Powiedział , wręcz krzyknął po czym wstał szybko z krzesła.
- Tato, ale jak!? Odezwał się po raz pierwszy nasz syn.
- Nie chciałem nam tego zrobić. Ale to było silniejsze ode mnie!
- Hazard tak? Powiedziałam głośniejszym szeptem.
- T… westchnął niestety tak.
Usiadłam na krzesło i nie wytrzymałam łzy płynęły po moich polikach. Ksawery szybkim krokiem poszedł na górę.
- Jak mogłeś. Wyszeptałam wpatrując się w jeden punkt na stole.
- Naprawdę nie chciałem, ale mówię to było silniejsze ode mnie!
- Czego Ci do cholery brakowało?!
-Rodzine masz?! Masz!
- Dom masz?! Masz!
- Kochamy się kiedy chcesz?! Tak!
- Zarabialiśmy dotychczas tyle, że starczało nam na wszystko i jeszcze trochę?! Tak!
Więc nie pieprz tego, teraz. Bo .. bo następnej szansy nie będzie!
A teraz giń mi stąd.
Powiedziałam odwracając głowę w drugą stronę.
- Proszę bardzo! Jak sobie życzysz!
Ubrał w pośpiechu kurtkę i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Zszedł do mnie Ksawery.
- Mamo, nie smuć się, damy sobie jakoś radę ..
http://img.likely.pl/photo/large/20120615/abc-likely-pl-e7ea27f7.jpeg <-- tak wyglądał, po mimo jego wyglądu, był bardzo opiekuńczy i miał uczucia. Pomagał mi w codziennych czynnościach i wgl.
Wracając do rozmowy.
Pogładził moją rękę.
- Nie możesz się teraz denerwować, w końcu w drodze brat prawda? Uśmiechnął się kucając obok mojego krzesła.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła…
W odpowiedz zostałam obdarowana uśmiechem. Pogładziłam go po policzku.
No dobra, to teraz zrobię kolację, a Ty sobie siedź.
Zabrał moją kurtkę, i ruszył do kuchni.
- Poczekaj pomogę Ci.
Wstałam od stołu i podeszłam do blatu.
Zrobiliśmy razem sałatkę.. Harry’ego ulubioną…
W pewnym momencie zapytał mnie Ksawery..
- Gdzie jest ojciec?
- Nie wiem, gdzieś wyszedł, mam nadzieję że wróci do domu..
Przytulił mnie i powiedział
„ On bez nas nie wytrzyma” poklepałam go po plecach i nakrywaliśmy do stołu.
Przyszedł Harry. Nie odzywał się do nas.
K: Tato, to nie jest nasza wina, że zacząłeś grać…nie obrażaj się z tego powodu na nas..
spuścił wzrok na dół.
H: Przepraszam was za to wszystko… westchnął i widziałam jak szklą mu się oczy.
ja: Pójdziesz na terapię koniec kropka. Jutro zapiszę Cię i pójdziesz się leczyć.
Nic nie odpowiedział.
Następnego dnia zapisałam go do poradni leczenia uzależnień, mówili że po 2-3 tygodniach ludzie wracają do normalności. No oby to pomogło Stylesowi.
Po 2 tygodniach było widać poprawę.
Pewnego razu, poszłam z Ksawem na zakupy, chciał kupić sobie vansy, za resztą kolejną parę.. nie wyrabiałam już z tymi butami, no ale niech już je ma.
Do domu z lądowaliśmy około 18:00
Ja z lądowała, ponieważ Ksawery poszedł jeszcze do kolegi.
Od kluczyłam je, klucze położyłam na stolik, rozebrałam się i byłam w trakcie pójścia do salonu, gdy nagle usłyszałam czyjeś jęki …