„No
tak, Harry na to czekał, przy wszystkich oficjalnie mnie
pocałować.”
Wesele trwało do białego rana.
Harry nawet nie był taki pijany.
Kilka dni później, gdy wszyscy wróciliśmy do siebie. Harreh, zaproponował przeprowadzkę, rozmyślaliśmy nad domem. Harry wybrał taki http://j.luxlux.pl/l1275/943c6ebd000d5aec46607f59
Postanowiliśmy go kupić.
Wszystkie nasze oszczędności na niego poszły, ale cóż, trzeba mieć duży dom jeśli chce się mieć dużą rodzinę. Harry uprzedzał mnie, że chce aby Ksawery miał więcej rodzeństwa.
Nadszedł wieczór, postanowiłam się przejść, wyszłam tylko z domu i siedziałam na schodach.
Zapaliłam papierosa. Nagle z domu wyszedł Harry
- A Ty co robisz?! Cholera przeziębisz się!
- Harry…
- No i jeszcze z papierosem, przeginasz. Do domu marsz!
- Harry!
Uśmiechnęłam się.
- oj no dobra, mów co się dzieje.
- Nic.. odpowiedziałam wpatrując się w jeden punkt na schodach
- [T.I] znam Cię nie od dziś, co jest?
Przekręcił moją głowę w swoją stronę.
- Ech.. Harry
Patrzył na mnie.
- Nie daje rady.. zamilkłam
- Ale z czym nie dajesz rady..?
- Ze wszystkim. Ksawery, daje nam coraz bardziej w kość .. niedługo Ty musisz wyjeżdżać w trasę koncertową, a ja? Zostanę z tym wszystkim sama…
Gdy skończyłam mówić, westchnął i bardzo mocno mnie przytulił, schowałam głowę we wgłębieniu jego szyi.
wyszeptałam. – Harry i co teraz..
Na odpowiedź głośno westchnął.
Poszliśmy do domu. Mały spał już w naszym salonie przy telewizji http://static.e-projekty.pl/houseplans/photos/162749.jpg
- Wezmę go do łóżka. Powiedział szeptem by nie obudzić Ksawegrego I poszedł z nim pomału na gore, do jego pokoju.Usiadłam na sofie i oglądałam tv.
- Kochanie wracając do naszej rozmowy. Wtrącił Harry, siadając obok mnie.
Spojrzałam w jego zielone oczy.
- Harry..
- Jeśli .. jeśli będzie taka potrzeba to.. westchnął po czym kontynuował.
To skończę swoje życie zawodowe, zostawię to w cholerę.
- Harry nie możesz!
- Muszę..
- I co będzie dalej? Lubię Directioners, to jest Twoja druga rodzina nie możesz ich zostawiać dla mnie. Jakby się o tym dowiedzieli, że kończysz karierę to nie wiem co by się stało.
Opanuj się a z resztą idę spać zmęczona jestem.
Harry dość długo nie przychodził, do naszej sypialni, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia..
Zaczęłam ponownie rozmyślać nad tym jak pogodzić pracę z życiem rodzinnym.
Do głowy wpadł mi jeden pomysł.
Zrezygnuję ze swojej pracy, w końcu i tak dużo zarabiam, to na przyszły czas mi starczy.
Dodatkowo Harreh, może wysyłać nam pieniądze. Inaczej nie zrobię ..
zasnęłam.
Następnego dnia, gdy się obudziłam Loczka nie było obok.
Zeszłam na dół do jadalni, zauważyłam, że Harry śpi na sofie.
O boże..
Kucnęłam obok kanapy i patrzyłam jak śpi.
- Harry ?
- Czego chcesz.
Rzucił nie myśląc że ta rozmowa się utrzyma
- Czemu śpisz w salonie?
- …
Zaczął się rozglądać.
- Harry wszystko przemyślałam, i doszłam do wniosku, że rzucę swoją pracę, a Ty mi pomożesz finansowo…
Uśmiechnął się pocałował mnie w polik. Wstał z sofy i poszedł do kuchni.
Zrobiliśmy razem śniadanie, poszłam zobaczyć czy mały się obudził, jeszcze spał.
Przyszłam do Harry’ego.
- Kotku .. powiedział z pełną buzią
- Hm? Zapytałam zajadając kawałek bułki z dżemem.
- To jeśli no bo tak powinno być mąż i tata zarabia na utrzymanie rodziny. Teraz patrz. Jeśli Ty nie będziesz miała pracy, będziesz więcej czasu spędzała z nami. ..
- No…
- I co dalej?
- Co masz na myśli?
Uśmiechnął się.
- Oj Harry, nie. Nie ma mowy.
- Ale co ja takiego powiedziałem?! Przez przypadek wyleciało mu z buzi trochę bułki.
- Nie chcę teraz następnego dziecka.
- Ale misiu, nie musimy go mieć?
- Harry, nie wiesz jak to jest nosić ten brzuch i wgl..
Jego oczy pociemniały, policzki napięte, nie drgnęły by się uśmiechnąć.
Wyszedł z domu.
Wszystko zaczęło się pieprzyć od czasu naszego ślubu.. co się stało, co ja takiego robię? Może nie powinnam była mu odmawiać? Ach sama już nie wiem ..
Zjadłam do końca i poszłam po Ksawerego.
Harry nie wracał do późnego popołudnia. Gdy wszedł do domu, rzucił w kąt swoją torbę, w między czasie ściągnął kurtkę i przyszedł do mnie.
- Gdzie mały? Zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
- Śpi. Powiedziałam patrząc w gazetę.
Nagle wyrwał mi ją z rąk i zachłannie zaczął całować.
- Harry, nie. Próbowałam go odepchnąć ale nic to nie skutkowało
- Harry! Wykrzyknęłam ale tak żeby Ksawery się nie obudził.
- CICHO BĘDZIESZ?! Wysyczał przez zęby i przeniósł się na okolice mojej szyi.
- Harry, czemu mi to robisz, ja nie mam ochoty… łzy zaczęły napływać do moich oczu.
Dlaczego? Kiedyś ktoś podobnie ze mną robił, to było takie obleśne.
Nagle się uspokoił.
Usiadł obok mnie, i popatrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
A temu co? Pomyślałam, długo nie musiałam czekać bo On wziął mnie jednym zgrabnym ruchem i siedziałam już na jego kolanach.
- [Y.I] czemu tego nie chcesz, nigdy nie zaprzeczałaś a teraz sie bronisz, co jest? Masz te dni czy co?
- Nie, po prostu nie chce teraz dziecka.
- Ale mamy zaopatrzenie. Wyciągnął z kieszeni spodni (wiecie co)
Uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Rozerwał moją koszulkę, usłyszałam tylko jak materiał się rozrywa.
zrobiliśmy to.
Po kilku dniach zadzwonił telefon, odebrał Harry.
- Słucham?
- Harry …
- Mamo? Co się stało?!
- Tata …
- Co?! Niestety dalej nie usłyszałam.
Harry rozłączył się i nagle rzucił telefonem o ścianę, a pięścią uderzył w drzwi.
Łzy spływały po jego policzkach. Podeszłam do niego.
- Co się stało…
- Tata…
zamilkł
- Tata umarł.
Po czym wybuchnął ponownym płaczem i mocno się do mnie przytulił.
Wesele trwało do białego rana.
Harry nawet nie był taki pijany.
Kilka dni później, gdy wszyscy wróciliśmy do siebie. Harreh, zaproponował przeprowadzkę, rozmyślaliśmy nad domem. Harry wybrał taki http://j.luxlux.pl/l1275/943c6ebd000d5aec46607f59
Postanowiliśmy go kupić.
Wszystkie nasze oszczędności na niego poszły, ale cóż, trzeba mieć duży dom jeśli chce się mieć dużą rodzinę. Harry uprzedzał mnie, że chce aby Ksawery miał więcej rodzeństwa.
Nadszedł wieczór, postanowiłam się przejść, wyszłam tylko z domu i siedziałam na schodach.
Zapaliłam papierosa. Nagle z domu wyszedł Harry
- A Ty co robisz?! Cholera przeziębisz się!
- Harry…
- No i jeszcze z papierosem, przeginasz. Do domu marsz!
- Harry!
Uśmiechnęłam się.
- oj no dobra, mów co się dzieje.
- Nic.. odpowiedziałam wpatrując się w jeden punkt na schodach
- [T.I] znam Cię nie od dziś, co jest?
Przekręcił moją głowę w swoją stronę.
- Ech.. Harry
Patrzył na mnie.
- Nie daje rady.. zamilkłam
- Ale z czym nie dajesz rady..?
- Ze wszystkim. Ksawery, daje nam coraz bardziej w kość .. niedługo Ty musisz wyjeżdżać w trasę koncertową, a ja? Zostanę z tym wszystkim sama…
Gdy skończyłam mówić, westchnął i bardzo mocno mnie przytulił, schowałam głowę we wgłębieniu jego szyi.
wyszeptałam. – Harry i co teraz..
Na odpowiedź głośno westchnął.
Poszliśmy do domu. Mały spał już w naszym salonie przy telewizji http://static.e-projekty.pl/houseplans/photos/162749.jpg
- Wezmę go do łóżka. Powiedział szeptem by nie obudzić Ksawegrego I poszedł z nim pomału na gore, do jego pokoju.Usiadłam na sofie i oglądałam tv.
- Kochanie wracając do naszej rozmowy. Wtrącił Harry, siadając obok mnie.
Spojrzałam w jego zielone oczy.
- Harry..
- Jeśli .. jeśli będzie taka potrzeba to.. westchnął po czym kontynuował.
To skończę swoje życie zawodowe, zostawię to w cholerę.
- Harry nie możesz!
- Muszę..
- I co będzie dalej? Lubię Directioners, to jest Twoja druga rodzina nie możesz ich zostawiać dla mnie. Jakby się o tym dowiedzieli, że kończysz karierę to nie wiem co by się stało.
Opanuj się a z resztą idę spać zmęczona jestem.
Harry dość długo nie przychodził, do naszej sypialni, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia..
Zaczęłam ponownie rozmyślać nad tym jak pogodzić pracę z życiem rodzinnym.
Do głowy wpadł mi jeden pomysł.
Zrezygnuję ze swojej pracy, w końcu i tak dużo zarabiam, to na przyszły czas mi starczy.
Dodatkowo Harreh, może wysyłać nam pieniądze. Inaczej nie zrobię ..
zasnęłam.
Następnego dnia, gdy się obudziłam Loczka nie było obok.
Zeszłam na dół do jadalni, zauważyłam, że Harry śpi na sofie.
O boże..
Kucnęłam obok kanapy i patrzyłam jak śpi.
- Harry ?
- Czego chcesz.
Rzucił nie myśląc że ta rozmowa się utrzyma
- Czemu śpisz w salonie?
- …
Zaczął się rozglądać.
- Harry wszystko przemyślałam, i doszłam do wniosku, że rzucę swoją pracę, a Ty mi pomożesz finansowo…
Uśmiechnął się pocałował mnie w polik. Wstał z sofy i poszedł do kuchni.
Zrobiliśmy razem śniadanie, poszłam zobaczyć czy mały się obudził, jeszcze spał.
Przyszłam do Harry’ego.
- Kotku .. powiedział z pełną buzią
- Hm? Zapytałam zajadając kawałek bułki z dżemem.
- To jeśli no bo tak powinno być mąż i tata zarabia na utrzymanie rodziny. Teraz patrz. Jeśli Ty nie będziesz miała pracy, będziesz więcej czasu spędzała z nami. ..
- No…
- I co dalej?
- Co masz na myśli?
Uśmiechnął się.
- Oj Harry, nie. Nie ma mowy.
- Ale co ja takiego powiedziałem?! Przez przypadek wyleciało mu z buzi trochę bułki.
- Nie chcę teraz następnego dziecka.
- Ale misiu, nie musimy go mieć?
- Harry, nie wiesz jak to jest nosić ten brzuch i wgl..
Jego oczy pociemniały, policzki napięte, nie drgnęły by się uśmiechnąć.
Wyszedł z domu.
Wszystko zaczęło się pieprzyć od czasu naszego ślubu.. co się stało, co ja takiego robię? Może nie powinnam była mu odmawiać? Ach sama już nie wiem ..
Zjadłam do końca i poszłam po Ksawerego.
Harry nie wracał do późnego popołudnia. Gdy wszedł do domu, rzucił w kąt swoją torbę, w między czasie ściągnął kurtkę i przyszedł do mnie.
- Gdzie mały? Zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
- Śpi. Powiedziałam patrząc w gazetę.
Nagle wyrwał mi ją z rąk i zachłannie zaczął całować.
- Harry, nie. Próbowałam go odepchnąć ale nic to nie skutkowało
- Harry! Wykrzyknęłam ale tak żeby Ksawery się nie obudził.
- CICHO BĘDZIESZ?! Wysyczał przez zęby i przeniósł się na okolice mojej szyi.
- Harry, czemu mi to robisz, ja nie mam ochoty… łzy zaczęły napływać do moich oczu.
Dlaczego? Kiedyś ktoś podobnie ze mną robił, to było takie obleśne.
Nagle się uspokoił.
Usiadł obok mnie, i popatrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
A temu co? Pomyślałam, długo nie musiałam czekać bo On wziął mnie jednym zgrabnym ruchem i siedziałam już na jego kolanach.
- [Y.I] czemu tego nie chcesz, nigdy nie zaprzeczałaś a teraz sie bronisz, co jest? Masz te dni czy co?
- Nie, po prostu nie chce teraz dziecka.
- Ale mamy zaopatrzenie. Wyciągnął z kieszeni spodni (wiecie co)
Uśmiechnął się i wpił się w moje usta. Rozerwał moją koszulkę, usłyszałam tylko jak materiał się rozrywa.
zrobiliśmy to.
Po kilku dniach zadzwonił telefon, odebrał Harry.
- Słucham?
- Harry …
- Mamo? Co się stało?!
- Tata …
- Co?! Niestety dalej nie usłyszałam.
Harry rozłączył się i nagle rzucił telefonem o ścianę, a pięścią uderzył w drzwi.
Łzy spływały po jego policzkach. Podeszłam do niego.
- Co się stało…
- Tata…
zamilkł
- Tata umarł.
Po czym wybuchnął ponownym płaczem i mocno się do mnie przytulił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz