HARRY
10.
Na zajutrz odebrał Cię Harry. Przywitał się z Tobą namiętnym całusem i zabrał Cie do domu.
Gdy wróciliście, już spowrotem były Gemma i Anne. Przywitałaś sie z mamą Harry'ego trzema buziakami w polik, a do siostry podeszłaś i podałaś dłoń z lekkim uśmiechem. Lecz Gemma była taka jak zawsze - oziębła i z grymasem na twarzy. Anne wiedziała że byłaś w szpitalu, lecz Hazz powiedział że to tylko poważniejsze zatrucie pokarmowe. Cały czas nie spokojnie spoglądałaś na Gemme. Wiedziałaś że ona tak że na Ciebie sie patrzy, drapieżnym wzrokiem. W końcu postanowiłaś podejść do niej.
- Gemma możemy porozmawiać? - zapytałaś sprowadzając ją w bok.
- Ta. - wzruszyła ramionami.
- Za co ty mnie tak nie nawidzisz?! - wyszeptałaś by reszta nie usłyszała twojego nerwowego głosu.
- Coo? ! To aż tak widać?! - powiedziała głośno a raczej wykrzyczała.
Hazz zauważył że rozmawiacie i spojrzał sie w waszą stronę.
- Harry tu patrzy, nie my nie rozmawiamy.. - powiedziałaś zakłopitanie.
- Idzie tuu.. - powiedziała drażniąco.
I rzeczywiście podeszedł. Objął was dwie ramionami i patrzył na was z uśmiechem.
- Noo..! O czym tu gawędzicie?! - zapytał.
- My wcale nawet nie rozmawialiśmy..! - Powiedziała z obrzydzeniem siostra.
- Nie.. niee.. wcale.. - powiedział żartowliwie. - Przecież widziałem..
- Tak, pytałam sie o coś.. - powiedziałaś łapiąc sie za kark.
- No więc! Dziewczyny! - Powiedział donośnie Harry. - Albo ty Gemma teraz wszystko mówisz i za za wszystko przepraszasz, albo ja powiem, ale bedą wtedy stanowcze konsekwencje..
...
- No dobra! - Przytupała dziewczyna. - Tak Kasia! Nie lubiałam Cie, a właściwie wciąż Cie nie lubie..! - mówiła przygnębiona.
- Boo...?! - wtrącił sie Hazz i kazał mówić raźniej.
- Bo kręcisz z Harry'm! Od początku wiedziałam że tak będzie! - krzyczała.
- Boo? - znów sie wtrącił.
- Ponieważ on był z Juliet! - krzyknęła.
- I dlatego mnie tak nie znosisz? - zapytałaś.
- No Tak! - krzyknęła i odeszła.
- I wszystko jasne... - powiedział Harry przytulając Cię.
- Ale głupio sie czuje... - powiedziałaś.
- Foch szybko jej przejdzie. - Oznajmił.
- Ale..
- Przyjaźniły sie.. i dalej nie może sie z tym pogodzić i na każde dziewczyny które przyprowadzałem to krzywo patrzyła. I obiecałem że juź żadnej nie będzie.. - mówił.
- Aa.. to wszystko rozumiem. - oznajmiłaś.
- Źle coś wyglądasz.. coś Ci jest? - powiedział kładąc swoje dłonie na twoje rozpalone policzki.
- Bo słabo mi.. - powiedziałaś łapiąc sie za głowe.
- Wyprostuj sie.
- To nic Harry nie da ..
Hazz nic juz nie powiedział. Zobaczyłaś że unosisz sie do góry i czujesz na sobie jego ręce.
- Co ty robisz?!
- Cicho.. - wyszeptał i skierował sie w strone schodów.
Okazało sie, że zaniósł Cię do swojego pokoju i położył w swoim łóżku. Zdziwiłaś się, a Hazz przymknął twoje usta pocałunkiem i położył się u twojego boku. Tak jak leżeliście tak i zasnęliście. Obudziłaś się otulona w ramionach Harry'ego. On już tak że nie spał. Przyglądał się Tobie jak powoli otwierałaś oczy.
- I jak sie czujesz? - zapytał uroczo.
- Lepiej, dziękuje. - Powiedziałaś i cmoknęłaś go w nos.
Przytulił Cie mocno.
- Mam prośbę.. - powiedział Hazz. - a raczej pytanie..
- Słucham.
- Tamtej nocy, gdy znalazła Cię moja mama.. i wcześniej gdy.. czy to był on..?
- Harry.. naprawde nie wiem. - powiedziałaś.
- To opisz jak wyglądał.
- Yhh.. postaram się. Więc na czole nosił bandanę, czarne nerdy na nosie.. chyba jasne.. dłuższe takie kręcone włosy, i na szyi..
- Takie coś? - pokazał zdjęcie Markusa z blizną na szyi.
- Tak.. to..
- Więc czy to on .. ?
- Wychodzi że tak. Czemu w ogóle o to pytasz?
- Ponieważ on zrobił Ci krzywde i musi ponieść konsekwencje.. - powiedział stanowczo Hazz.
- Ale on nie był sam! Z nim jeszcze była jakaś piątka umięśnionych mężczyzn! - krzyknęłaś.
- Tak wiem..
- Co ty chcesz zrobić?!
- Tego nie musisz wiedzieć..
- Harry! Oni mogą coś Ci zrobić! - wykrzyczałaś ze łzami w oczach.
...
- No dobrze.. postaram sie..
- Obiecujesz ?!
Hazz nic nie odpowiedział, położył dłoń na twoim policzku, otarł powoli łzę i przybliżył twoje usta do swoich..
* Po chwili ciszy *
- Myśle że może.. - mówił.
- Chcesz? Teraz? - zapytałaś, patrząc jemu głęboko w jego zielone oczy.
- A czy ty chcesz? - zapytał.
...
Loczek uśmiechnął się lekko, przytulił Cię mocno i pocałował w czoło. Potem jego usta zeszły niżej aż wkońcu złączył i twoje.
Miałaś cały czas zamkniętę oczy, cała drżałaś, twój oddech był szybki i nie spokojny.. w pewnej chwili przestałaś czuć Harry'ego.
- I ju...? - chciałaś zapytać, lecz on w objęciach położył Cię z namiętnym pocałunkiem.
- RESZTE TEJ SCENY WIECIE CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ^^ -
Leżeliście wtuleni w siebie, nic sie nie odzywając. Hazz gładził twoje włosy, a ty przyglądałaś się jego twarzy.
- To nie było takie jak.. - mówiłaś.
- Nie dokańczaj. Zapomnij. - wtrącił się i pocałował Cie w szyję.
Znów zapadła cisza. Za oknami zapadła noc, a na zewnątrz zaczynały swobodnie spadać krople deszczu.
- Zgłodniałem. - oznajmił Hazz.
- Noo... w sumie ja też. - powiedziałaś.
- To ja zejde na dół, przygotuje coś, i za chwile widze Cie na kanapie. - mówił z uśmiechem zapinając koszulę.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałaś.
Hazz wyszedł, zamykając drzwi za sobą. Ty wstałaś i owinęłaś się pierzyną. Podeszłaś do okna i nagle usłyszałaś stuknięcie o szybe. Przewrażliwiona zwinnie wyjrzałaś. Nikogo nie było. Pomyślałaś że to moźe stukot gałęzi przy oknie.. Lecz wciąż miałaś wątpliwości. Opuściłaś zasłone na wielkie okno, szybko sie ubrałaś i zbiegłaś na dół.
- Coś się stało? - zapytał Harry na którego wpadłaś.
- Niee.. nic, nic.. zamyśliłam sie poprostu.. - odpowiedziałaś.
- Choć mam nutelle.. - powiedział z szerokim uśmiechem.
Zasiedliście na jednej sofiie. Hazz objął Cię ramieniem i podał kanapke. Siedzieliscie przez chwile w ciszy. Harry spojrzał się na Ciebie z uśmiechem..
- Co tak na mnie patrzysz?
- Bo masz coś..
- Co?! Gdzie?!
- Tu. - Oznajmił i mussnął twoje usta.
Wszystko widziała Gemma. Siedziała na przeciw was, miała ręce skrzyżowane i wzrok zabójcy.
Dopiero wtedy zorientowałaś się, ale postanowiłaś że nie będziesz na nią zwracać wcale uwagi i nie przerwiesz przez nią takiej chwili i znów z Hazzą złączyliście swoje usta.
Dziewczyna wstała i wyszła, szepcząc coś pod nosem...
Na zajutrz odebrał Cię Harry. Przywitał się z Tobą namiętnym całusem i zabrał Cie do domu.
Gdy wróciliście, już spowrotem były Gemma i Anne. Przywitałaś sie z mamą Harry'ego trzema buziakami w polik, a do siostry podeszłaś i podałaś dłoń z lekkim uśmiechem. Lecz Gemma była taka jak zawsze - oziębła i z grymasem na twarzy. Anne wiedziała że byłaś w szpitalu, lecz Hazz powiedział że to tylko poważniejsze zatrucie pokarmowe. Cały czas nie spokojnie spoglądałaś na Gemme. Wiedziałaś że ona tak że na Ciebie sie patrzy, drapieżnym wzrokiem. W końcu postanowiłaś podejść do niej.
- Gemma możemy porozmawiać? - zapytałaś sprowadzając ją w bok.
- Ta. - wzruszyła ramionami.
- Za co ty mnie tak nie nawidzisz?! - wyszeptałaś by reszta nie usłyszała twojego nerwowego głosu.
- Coo? ! To aż tak widać?! - powiedziała głośno a raczej wykrzyczała.
Hazz zauważył że rozmawiacie i spojrzał sie w waszą stronę.
- Harry tu patrzy, nie my nie rozmawiamy.. - powiedziałaś zakłopitanie.
- Idzie tuu.. - powiedziała drażniąco.
I rzeczywiście podeszedł. Objął was dwie ramionami i patrzył na was z uśmiechem.
- Noo..! O czym tu gawędzicie?! - zapytał.
- My wcale nawet nie rozmawialiśmy..! - Powiedziała z obrzydzeniem siostra.
- Nie.. niee.. wcale.. - powiedział żartowliwie. - Przecież widziałem..
- Tak, pytałam sie o coś.. - powiedziałaś łapiąc sie za kark.
- No więc! Dziewczyny! - Powiedział donośnie Harry. - Albo ty Gemma teraz wszystko mówisz i za za wszystko przepraszasz, albo ja powiem, ale bedą wtedy stanowcze konsekwencje..
...
- No dobra! - Przytupała dziewczyna. - Tak Kasia! Nie lubiałam Cie, a właściwie wciąż Cie nie lubie..! - mówiła przygnębiona.
- Boo...?! - wtrącił sie Hazz i kazał mówić raźniej.
- Bo kręcisz z Harry'm! Od początku wiedziałam że tak będzie! - krzyczała.
- Boo? - znów sie wtrącił.
- Ponieważ on był z Juliet! - krzyknęła.
- I dlatego mnie tak nie znosisz? - zapytałaś.
- No Tak! - krzyknęła i odeszła.
- I wszystko jasne... - powiedział Harry przytulając Cię.
- Ale głupio sie czuje... - powiedziałaś.
- Foch szybko jej przejdzie. - Oznajmił.
- Ale..
- Przyjaźniły sie.. i dalej nie może sie z tym pogodzić i na każde dziewczyny które przyprowadzałem to krzywo patrzyła. I obiecałem że juź żadnej nie będzie.. - mówił.
- Aa.. to wszystko rozumiem. - oznajmiłaś.
- Źle coś wyglądasz.. coś Ci jest? - powiedział kładąc swoje dłonie na twoje rozpalone policzki.
- Bo słabo mi.. - powiedziałaś łapiąc sie za głowe.
- Wyprostuj sie.
- To nic Harry nie da ..
Hazz nic juz nie powiedział. Zobaczyłaś że unosisz sie do góry i czujesz na sobie jego ręce.
- Co ty robisz?!
- Cicho.. - wyszeptał i skierował sie w strone schodów.
Okazało sie, że zaniósł Cię do swojego pokoju i położył w swoim łóżku. Zdziwiłaś się, a Hazz przymknął twoje usta pocałunkiem i położył się u twojego boku. Tak jak leżeliście tak i zasnęliście. Obudziłaś się otulona w ramionach Harry'ego. On już tak że nie spał. Przyglądał się Tobie jak powoli otwierałaś oczy.
- I jak sie czujesz? - zapytał uroczo.
- Lepiej, dziękuje. - Powiedziałaś i cmoknęłaś go w nos.
Przytulił Cie mocno.
- Mam prośbę.. - powiedział Hazz. - a raczej pytanie..
- Słucham.
- Tamtej nocy, gdy znalazła Cię moja mama.. i wcześniej gdy.. czy to był on..?
- Harry.. naprawde nie wiem. - powiedziałaś.
- To opisz jak wyglądał.
- Yhh.. postaram się. Więc na czole nosił bandanę, czarne nerdy na nosie.. chyba jasne.. dłuższe takie kręcone włosy, i na szyi..
- Takie coś? - pokazał zdjęcie Markusa z blizną na szyi.
- Tak.. to..
- Więc czy to on .. ?
- Wychodzi że tak. Czemu w ogóle o to pytasz?
- Ponieważ on zrobił Ci krzywde i musi ponieść konsekwencje.. - powiedział stanowczo Hazz.
- Ale on nie był sam! Z nim jeszcze była jakaś piątka umięśnionych mężczyzn! - krzyknęłaś.
- Tak wiem..
- Co ty chcesz zrobić?!
- Tego nie musisz wiedzieć..
- Harry! Oni mogą coś Ci zrobić! - wykrzyczałaś ze łzami w oczach.
...
- No dobrze.. postaram sie..
- Obiecujesz ?!
Hazz nic nie odpowiedział, położył dłoń na twoim policzku, otarł powoli łzę i przybliżył twoje usta do swoich..
* Po chwili ciszy *
- Myśle że może.. - mówił.
- Chcesz? Teraz? - zapytałaś, patrząc jemu głęboko w jego zielone oczy.
- A czy ty chcesz? - zapytał.
...
Loczek uśmiechnął się lekko, przytulił Cię mocno i pocałował w czoło. Potem jego usta zeszły niżej aż wkońcu złączył i twoje.
Miałaś cały czas zamkniętę oczy, cała drżałaś, twój oddech był szybki i nie spokojny.. w pewnej chwili przestałaś czuć Harry'ego.
- I ju...? - chciałaś zapytać, lecz on w objęciach położył Cię z namiętnym pocałunkiem.
- RESZTE TEJ SCENY WIECIE CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ^^ -
Leżeliście wtuleni w siebie, nic sie nie odzywając. Hazz gładził twoje włosy, a ty przyglądałaś się jego twarzy.
- To nie było takie jak.. - mówiłaś.
- Nie dokańczaj. Zapomnij. - wtrącił się i pocałował Cie w szyję.
Znów zapadła cisza. Za oknami zapadła noc, a na zewnątrz zaczynały swobodnie spadać krople deszczu.
- Zgłodniałem. - oznajmił Hazz.
- Noo... w sumie ja też. - powiedziałaś.
- To ja zejde na dół, przygotuje coś, i za chwile widze Cie na kanapie. - mówił z uśmiechem zapinając koszulę.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałaś.
Hazz wyszedł, zamykając drzwi za sobą. Ty wstałaś i owinęłaś się pierzyną. Podeszłaś do okna i nagle usłyszałaś stuknięcie o szybe. Przewrażliwiona zwinnie wyjrzałaś. Nikogo nie było. Pomyślałaś że to moźe stukot gałęzi przy oknie.. Lecz wciąż miałaś wątpliwości. Opuściłaś zasłone na wielkie okno, szybko sie ubrałaś i zbiegłaś na dół.
- Coś się stało? - zapytał Harry na którego wpadłaś.
- Niee.. nic, nic.. zamyśliłam sie poprostu.. - odpowiedziałaś.
- Choć mam nutelle.. - powiedział z szerokim uśmiechem.
Zasiedliście na jednej sofiie. Hazz objął Cię ramieniem i podał kanapke. Siedzieliscie przez chwile w ciszy. Harry spojrzał się na Ciebie z uśmiechem..
- Co tak na mnie patrzysz?
- Bo masz coś..
- Co?! Gdzie?!
- Tu. - Oznajmił i mussnął twoje usta.
Wszystko widziała Gemma. Siedziała na przeciw was, miała ręce skrzyżowane i wzrok zabójcy.
Dopiero wtedy zorientowałaś się, ale postanowiłaś że nie będziesz na nią zwracać wcale uwagi i nie przerwiesz przez nią takiej chwili i znów z Hazzą złączyliście swoje usta.
Dziewczyna wstała i wyszła, szepcząc coś pod nosem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz