HARRY
4.
Zdąrzyłaś ogarnąc wszystko nim Anne z Gemmą wróciły do domu.
- Dlaczego jesteś biała? - zapytała kobieta wchodząc do swojego domu...
*********
- Yy.. ponieważ pomyślałam że ugotuje kolacje, i gdy szukałam składników troche mąki na mnie spadło.. - powiedziałaś jąkając sie.
- Oochh skarbeńku! Naprawde nie musisz sie tak starać. My przywiozłyśmy chińszczyznę. - powiedziała sympatycznie pani Cox.
- Gdzie jest Harry? - zapytała Gemma.
- Yy.. w swoim pokoju. - odparłaś.
Gemma zabrała swoje rzeczy, spojrzała na Ciebie złowrogo i poszła na góre. W tym czasie pomogłaś Anne rozpakować zakupy. Po jakieś chwili z góry usłyszałyście kłótnie rodzeństwa, krzyczeli na siebie, przez cienkie ściany było wszystko słychać.
- Nie wiem co ostatnio sie z nimi dzieje.. Jeszcze nie dawno wcale sie nie kłócili. A teraz.. są całkiem inni. - Powiedziała Pani Cox.
...
- Co!? Oszalałeś?! Jak to ją pocałowałeś!? Harry, była umowa przecież! - Krzyknęła Gemma.
- Ale ja dłużej już nie potrafie! Chce z tym skończyć! - Hazz tak że wysokimtonem wrzasnął na siostre.
Kłótnia ciągnęła sie dalej. Nie wiedziałaś co zrobić, bałaś sie wejść na góre, jeszcze twój pokój był zaraz przy sypialni Harry'ego. Anne w tym czasie zadzwoniła do męża, który jest teraz poza tym miastem. Rozmawiała o dzieciach. Dostrzegłaś że mówili o Harry'm. Miała szklane oczy. Gdy zobaczyła że znajdujesz sie w tym samym pokoju, wyszla na taras i zamknęła sie tam.
Kłótnia rodzeństwa ucichła. Usłyszałas jak ktoś zbiega na dół. Była to Gemma. Wychodząc z domu potrąciła Cie i zatrzasnęła drzwi. Była zdenerwowana. Dalej nie chciałaś wchodzić na góre. Usiadłaś na skórzaną sofe i włączyłaś tv. Nawet nie wiedziałaś kiedy usnęłaś. Przyśniła Ci się tamtejsza noc. Tylko troche inaczej, pełno ludzi, tłum pośmiewiska. Był tam Harry, Gemma, Mord i Doktor Greg. Stali przed Tobą ubrani na biało i przyglądali sie jak leżysz i błagasz o pomoc. Potem ten pocałunek..
Nagle poczułaś jak ktoś Cie chwyta w talii i pod kolanami. Przebudziłaś się. Zmrużonymi oczyma dostrzegłaś ze ktoś Cie niesie i za oknami już jest ciemno. Niósł Cie Harry. Zobaczył że już nie śpisz:
- Dalej jesteś biała.. - wyszeptał z uśmiechem.
Odwzajemniłaś gest i zamknęłaś znów oczy. Hazz położył Cię na łóżku i przykył kocem i chciał już odejść:
- Harry..? - szepnęłaś.
- Tak?
- Chodź..
- Gdzie?
- Tutaj, koło mnie.. nie chcę dziś być sama..
Harry nic nie odpowiedział, zdjął i odłożył cicho buty i położył się koło Ciebie.
Przykryłaś go swoim kocem, a on przybliżył się do Ciebie.
- Aha, zapomniałem. - Powiedział wychodząc z łóżka.
- Co sie stało? - zapytałaś.
Harry podszedł do drzwi i przekręcił klucz.
- Czemu zamknąłeś?
- Bo mało prywatności jest w tym domu. - odpowiedział.
Hazz znów wrócił do Ciebie, okrył was kocem i oparł swoją głowę o twoje ramię. Przez jakiś czas czas nie odzywaliście się. Leżeliście i patrzyliście w ciemny sufit. Zachciało Ci się już spać, więc przekręciłaś się i objęłaś Stylesa z przyzwyczajenia ręką i przymknęłaś oczy.
- Przepraszam.. - powiedział dalej wpatrując się w sufit.
- Aaa.. przepraszam nie powinnam. - powiedziałaś zanierając rękę.
- Nie no, wracaj.. nie o to chodzi. Tylko ja Cie przepraszam.
- Za co?
- Za pocałunek, głupio wyszło. - powiedział obracając sie w Twoją strone.
- Nie ma co przepraszać.. - wyszeptałaś patrząc na niego.
Harry objął Cię, ty chciałaś wtulić się w niego ale powtarzałaś sobie " za szybko ". Nagle poczułaś się dziwnie. W brzuchu czułaś stado motylków, szybszy oddech oraz poczucie troski i bezpieczeństwa. Pierwszy raz tego doznałaś. Bylo Ci z tym dobrze. ..
Zdąrzyłaś ogarnąc wszystko nim Anne z Gemmą wróciły do domu.
- Dlaczego jesteś biała? - zapytała kobieta wchodząc do swojego domu...
*********
- Yy.. ponieważ pomyślałam że ugotuje kolacje, i gdy szukałam składników troche mąki na mnie spadło.. - powiedziałaś jąkając sie.
- Oochh skarbeńku! Naprawde nie musisz sie tak starać. My przywiozłyśmy chińszczyznę. - powiedziała sympatycznie pani Cox.
- Gdzie jest Harry? - zapytała Gemma.
- Yy.. w swoim pokoju. - odparłaś.
Gemma zabrała swoje rzeczy, spojrzała na Ciebie złowrogo i poszła na góre. W tym czasie pomogłaś Anne rozpakować zakupy. Po jakieś chwili z góry usłyszałyście kłótnie rodzeństwa, krzyczeli na siebie, przez cienkie ściany było wszystko słychać.
- Nie wiem co ostatnio sie z nimi dzieje.. Jeszcze nie dawno wcale sie nie kłócili. A teraz.. są całkiem inni. - Powiedziała Pani Cox.
...
- Co!? Oszalałeś?! Jak to ją pocałowałeś!? Harry, była umowa przecież! - Krzyknęła Gemma.
- Ale ja dłużej już nie potrafie! Chce z tym skończyć! - Hazz tak że wysokimtonem wrzasnął na siostre.
Kłótnia ciągnęła sie dalej. Nie wiedziałaś co zrobić, bałaś sie wejść na góre, jeszcze twój pokój był zaraz przy sypialni Harry'ego. Anne w tym czasie zadzwoniła do męża, który jest teraz poza tym miastem. Rozmawiała o dzieciach. Dostrzegłaś że mówili o Harry'm. Miała szklane oczy. Gdy zobaczyła że znajdujesz sie w tym samym pokoju, wyszla na taras i zamknęła sie tam.
Kłótnia rodzeństwa ucichła. Usłyszałas jak ktoś zbiega na dół. Była to Gemma. Wychodząc z domu potrąciła Cie i zatrzasnęła drzwi. Była zdenerwowana. Dalej nie chciałaś wchodzić na góre. Usiadłaś na skórzaną sofe i włączyłaś tv. Nawet nie wiedziałaś kiedy usnęłaś. Przyśniła Ci się tamtejsza noc. Tylko troche inaczej, pełno ludzi, tłum pośmiewiska. Był tam Harry, Gemma, Mord i Doktor Greg. Stali przed Tobą ubrani na biało i przyglądali sie jak leżysz i błagasz o pomoc. Potem ten pocałunek..
Nagle poczułaś jak ktoś Cie chwyta w talii i pod kolanami. Przebudziłaś się. Zmrużonymi oczyma dostrzegłaś ze ktoś Cie niesie i za oknami już jest ciemno. Niósł Cie Harry. Zobaczył że już nie śpisz:
- Dalej jesteś biała.. - wyszeptał z uśmiechem.
Odwzajemniłaś gest i zamknęłaś znów oczy. Hazz położył Cię na łóżku i przykył kocem i chciał już odejść:
- Harry..? - szepnęłaś.
- Tak?
- Chodź..
- Gdzie?
- Tutaj, koło mnie.. nie chcę dziś być sama..
Harry nic nie odpowiedział, zdjął i odłożył cicho buty i położył się koło Ciebie.
Przykryłaś go swoim kocem, a on przybliżył się do Ciebie.
- Aha, zapomniałem. - Powiedział wychodząc z łóżka.
- Co sie stało? - zapytałaś.
Harry podszedł do drzwi i przekręcił klucz.
- Czemu zamknąłeś?
- Bo mało prywatności jest w tym domu. - odpowiedział.
Hazz znów wrócił do Ciebie, okrył was kocem i oparł swoją głowę o twoje ramię. Przez jakiś czas czas nie odzywaliście się. Leżeliście i patrzyliście w ciemny sufit. Zachciało Ci się już spać, więc przekręciłaś się i objęłaś Stylesa z przyzwyczajenia ręką i przymknęłaś oczy.
- Przepraszam.. - powiedział dalej wpatrując się w sufit.
- Aaa.. przepraszam nie powinnam. - powiedziałaś zanierając rękę.
- Nie no, wracaj.. nie o to chodzi. Tylko ja Cie przepraszam.
- Za co?
- Za pocałunek, głupio wyszło. - powiedział obracając sie w Twoją strone.
- Nie ma co przepraszać.. - wyszeptałaś patrząc na niego.
Harry objął Cię, ty chciałaś wtulić się w niego ale powtarzałaś sobie " za szybko ". Nagle poczułaś się dziwnie. W brzuchu czułaś stado motylków, szybszy oddech oraz poczucie troski i bezpieczeństwa. Pierwszy raz tego doznałaś. Bylo Ci z tym dobrze. ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz