środa, 18 września 2013

HARRY 6.

Podchodząc do okna, zobaczyłaś idącą postać w czarnym workowatym płaszczu z kapturem na głowie kierującą się w strone drogi...

***************

Zorientowałaś się że był to Harry. Wybiegłaś z domu i pobiegłaś za chłopakiem. Padało dalej. Nie wzięłaś żadnego nakrycia. Biegłaś za nim w ulewę. Kierował sie w dziwne miejsce na cmentarz.
- Harry! Zaczekaj! - Zawołałaś go przy bramie. Chłopak odwrócił się , i tak był to Harry. Z daleka wyglądał na załamanego, a w ręku trzymał białą kopertę i jedną czerwoną różę.
- Kasia ?! Co ty tutaj robisz? ! Śledzisz mnie?! - krzyczał.
- Harry! Marwie się o Ciebie!
- Wracaj do domu!
- Czekaj! Prosze! - Pobiegłaś do niego.
- Czemu tu za mną przyszłaś? - zapytał mocno Cie przytulając.
- Ostatnio stałeś sie taki słaby, wrażliwy...
- Wiem.. martwisz sie.. Nawet nie wiesz jak to doceniam. Ale wracaj teraz do domu! - odszedł.
Stałaś dalej w tym miejscu i patrzyłaś jak chłopak sie oddala. Przeszedł jakieś 20 metrów, przystsnął i obrcił sie.
- Czy ty nigdy nie odpuszczasz? - krzyczał.
- Nie. - pokiwałaaś z uśmiechem i dołącczyłaś do niego.
Harry chodził po alejkach i rozglądał się po nagrobkach. Podążałaś za nim cały czas. W końcu przystanął. Wpatrywał się tabliczke. " Tu spoczywa Juliet Parker. Odeszła ze świata żywych mając 17 lat w okolicznościach tragicznych i bolesnych... "
Harry nic nie mówił, położył różę pośrodku grobu, a list trzymał dalej w ręku. Jego oczy robiły się szklane, twarz jego opadła.
- Harry.. - powiedziałaś cicho łapiąc go za ramie.
- To.. już.. tyle czasu.. - powiedział, a z jego oczu zaczęły wypływać łzy.
- Tak mi przykro.. - szepnęłaś.
- Tamtego dnia, pokłuciliśmy się.. Próbowałem ją zatrzymać, wytłumaczyć wszystko.. Złapałem ją za ramiona i odwróciłem w moją stronę. Spojrzała sie na mnie z gniewem i powiedziała że jestem już dla niej nikim. Zamurowało mnie. Był to cios poniżej pasa. Jull wyrwała sie i uciekła. Ja upadłem. Starałem się pobiec za nią, ale świat był taki rozmazany.. Zniknęłaa z moich oczu.. Gdy doszłem w miare do siebie, zacząłem kręcić sie po mieście. Byłem nawet pod jej domem, ale nikogo tam nie było. Przysiadłem na krawężniku i czekałem.
Około drugiej nad ranem zadzwoniła do mnie Gemma, była roztrzęsiona i zapłakana. Jedyne co zrozumiałem to Juliet i Szpital. Odrazu pobiegłem tam. Lekarze nie chcieli mnie wpuścić, było zamieszanie, tyle pielęgniarek, krwi.. Siłą dostałlem sie na sale..leżała tam.. lekarze wyprowadzili mnie, jeden raczył mi wszystko wytłumaczyć. Zgwałcili ją okropnie. Potem pobili i wyrzucili ją z samochodu na środek ulicy. Doktor odchodząc powiedział " możesz się pożegnać " nie zdołali nic więcej zrobić.. usiadłem pod jej drzwiami schowałem głowe między kolanami i płakałem. Pielęgniarka wprowadziła mnie do niej. Leżała popodłączana do aparatury, była ledwo przytomna. Kazała mi o wszystkim zapomnieć, łącznie z nią. Że mam zacząc od nowa, mam sie nie martwić, ona będzie zawsze przy mnie.. Upadłem na kolana przed jej łóżkiem. Złapałem ją za ręke i przepraszałem. Prosiłem by nie odchodziła, zmienie sie. Jull się uśmiechnęła i wydusiła Żyj Dalej.. po czym jej ręka się poluźniła. Aparat zaczął piszczeć. Z jej zamykającego sie oka spłynęła łza..
- Nie wiem co powiedzieć, nie powiem współczuje bo nie mam pojęcia jaki to okropny ból.. - powiedziałaś z łzami w oczach.
Harry upadł przed grobem, nie powstrzymywał się od płaczu. Nic nie mówił, cały czas milczał i wpatrywał się w ziemie. Widząc to, jak cierpi sama zaczęłaś płakać .
W końcu Hazz uniósł głowę , spojrzał się na zdjęcie ukochanej na nagrobku .
- Dziękuje.. - powiedział i wrzucił list do skrzyneczki, która oparta była o płytę.
Otarł łzy i wstał. Uśmiechnął się do zdjęcia Juliet i przetarł je dłonią...
- Możemy iść.. - odparł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz